Lansik i komercja to słowa, które z pewnością nie pasują do charakteru imprezy, która odbyła się w ostatnich dniach nad jeziorem Szelment. Artyści, jakich próżno szukać w mainstreamie, sądząc po frekwencji, wciąż mają swoich wiernych słuchaczy, którym nieobca jest refleksja i zaduma.
Muzyczny Azyl – Benefis Bardów dobiegł końca. A jednak lansik i komercja pojawiły się w czasie wydarzenia… tyle że jako diagnoza sytuacji w sferze twórczości. Były obecne i żywe w słowach piosenki Antoniego Murackiego – „Kulturka”, gorzkiej refleksji nad stanem kultury i sztuki. Jednak czy to coś nowego? O tym, że rozrywka wypiera z głównego obiegu jakąkolwiek formę intelektualnej aktywności – łatwe przyjemności zwalniają z myślenia, pisało już wielu. Daleko szukać nie trzeba – dwie przeciwległe tezy Orwella i Huxleya opracował w książce “Zabawić się na śmierć” Neil Postman, który we wstępie pisze: Huxley pisał o “zachłanności człowieka na rozrywkę” i dziś można powiedzieć, że rozrywka zdominowała większość obszarów naszej działalności. “Orwell obawiał się, że zniszczy nas to, czego nienawidzimy, Huxley zaś – że to, co uwielbiamy”.
Wszystko ku temu zmierza, jednak wydarzenia takie jak „Muzyczny Azyl” proces ten skutecznie blokują. Marek Gałązka w wywiadzie dla „Niebywałych Suwałk” powiedział, że dla bardów na muzycznej scenie nie ma już miejsca. Skąd więc taka frekwencja w Szelmencie? Przedstawiciele pokolenia nieco starszego wciąż chcą przypomnieć sobie najlepsze lata, choć przypadające w trudnym czasie, to mimo wszystko wspominane z nostalgią. Potrzebna jest więc i muzyka Stefana Brzozowskiego, zwolennika życia tu i teraz, a nie egzystencji opartej na bazie zawiłych koncepcji. Wciąż jest miejsce dla Andrzeja Garczarka, wzruszających piosenek Mirosława Czyżykiewicza, Jana Błyszczaka, Grzegorza Tomczaka, czy Piotra Bakala. Taki to paradoks życia publicznego – jak mawiał Jan Stępień: Zły polityk pokazywany jest częściej w mediach niż wybitny artysta.
Nie traćmy jednak nadziei – nadzieja jest w młodszych pokoleniach. Owszem, trudno w nowej twórczości odnaleźć „bardów z krwi i kości”, ale obecności songwriterów na muzycznej scenie nikt nie zaprzeczy. Może i nazwa zachodnia, a i piosenki w języku angielskim, ale przekaz prosto z serca. Niedowiarków zapraszamy w czerwcu – kawałek dalej, do Białegostoku. Tam, podczas Halfway Festival, można sprawdzić, o czym śpiewają młodzi twórcy piosenki autorskiej, w tym roku klasę pokazali m.in. Fismoll – Arkadiusz Glensk czy Daniel Spaleniak.
Fot. Niebywałe Suwałki