W Centrum Sztuki Współczesnej – Galerii Andrzeja Strumiłły w Suwałkach prezentowana jest obecnie wystawa malarstwa Tomasza Perlicjana, zatytułowana „Światy mojego koloru”. Autor – rodowity pilanin, zajmuje się również rysunkiem, działaniami plastycznymi i teatralnymi, video art i poezją. Biografię artystyczną Tomasza Perlicjana można znaleźć na naszej stronie. Informacje na temat wystawy – TUTAJ.
CSW, ul. Kościuszki 45. Galeria czynna jest od wtorku do niedzieli w godz. 9.00-17.00.
Z Tomaszem Perlicjanem rozmawiała Iwona Danilewicz.
W Twojej biografii znalazłam informację o licznych wystawach w Berlinie. Jak to się stało, że to miasto stało się tak Tobie bliskie?
Tomasz Perlicjan: Jestem rodowitym pilaninem, ale zakochałem się w Berlinie. Udało mi się znaleźć tam swoje miejsce.
Nie tylko za sprawą Klausa Doblera, z którym później stworzyłeś grupę twórczą?
Nie tylko. Dużą rolę odegrała w tym Solveig Sherwood, która w czasach komunistycznych była internowana w NRD. Spotkałem ją w Polsce, w Mirosławcu, gdzie założyła prywatny dom kultury. Ta ostoja artystyczna miała oryginalną formułę – ludzie tam rezydujący w zamian za pobyt przekazywali swoje prace. Republika Wyobraźni nadal istnieje, chociaż Solveig wyjechała już do Ameryki.
Wróćmy jednak do tematu Berlina.
W Berlinie mam drugą pracownię. Dzięki koledze, który udostępnił mi to pomieszczenie, mogę przyjeżdżać tam kiedy chcę i tworzyć. Jestem zafascynowany tym pięknym miastem. To chyba jedyne miejsce na świecie, które nie skomercjalizowało się do końca.
W Berlinie są ludzie z całego świata, których interesuje powód Twojej obecności. Berlin jest miastem kosmopolitycznie artystycznym.
Czym zatem różni się wystawiennictwo w Berlinie od tego w Polsce?
Nie ma tam otoczki blichtru politycznego i zadęcia, źle pojętej percepcji artysty. Tam każdy twórca odbierany jest jako ktoś, kto prezentując swoje prace, ma coś do przekazania, chce pokazać kawałek swojego świata.
A Ty co masz do przekazania? Czy istnieje jakaś myśl przewodnia, która towarzyszyły Ci w życiu i twórczości?
Miłość do ludzi i fascynacja nimi. Zwiedziłem Muzeum Okręgowe w Suwałkach i niesamowitą ekspozycję dotyczącą tych ziem. Zwróciłem uwagę na potrzebę wyrażania się i zachowania swojej tożsamości w sztuce ludów prymitywnych. Zaskoczyło mnie to, że ludzie już od najwcześniejszych czasów ozdabiali swoje wyroby, chcąc nadać im wymiar autorski. Takie emocje towarzyszą też w tworzeniu mojej sztuki. Czuję, że mam misję. Skoro stać mnie na to, żeby tworzyć sztukę interesującą dla mnie, biorę też pod uwagę odbiorcę i oswajam go z moim przekazem. Do Suwałk przywiozłem obrazy z prywatnych kolekcji i te z kolekcji autorskiej, są też prace nowe, które można będzie nabyć. Kolory, których używam są „soczyste i świeże”. Zajmuję się również konserwacją i rekonstrukcją malowideł zabytkowych, często mając do czynienia z malarstwem sakralnym. W obrazowaniu – w tej statycznej formie – jestem bliski malarstwu średniowiecznemu. Nie używam złota, żeby nie być porównywanym z Klimtem, choć uważam go za znakomitego malarza.
Jakie miejsce w Twojej działalności twórczej zajmuje Otwarta Grupa Twórcza Luxmedia Art?
Teraz nosi nazwę Arte Lux. Działamy we trójkę – z Klausem Doblerem i Pawłem Baranowskim, robimy akcje artystyczne w różnych miejscach w Polsce i za granicą pod szyldem Artystyczne Wibracje. W tym roku w grudniu, w Pile odbędzie się czwarta edycja tego wydarzenia. Wcześniejsze edycje miały miejsce w Pile i Stargardzie Szczecińskim. W przyszłym roku planujemy następne w kolejnych miastach.
Obecnie przygotowuję się do II Metafizycznej Nocy Artystycznej, która odbędzie się 13 września w Parku Miejskim w Pile. W zeszłym roku, w ramach obchodów 500-lecia miasta Piły odbyła się pierwsza edycja MNA 2013. Impreza została zauważona przez mieszkańców, którzy licznie przybyli do naszego pięknego parku, otrzymaliśmy też nominację do Nagrody Prezydenta Miasta Piły – Syriusze 2014.
Co będzie się działo w tym roku podczas Metafizycznej Nocy Artystycznej?
Impreza rozpocznie się wieczorem od koncertu bębnów, które swoim dźwiękiem wzywać mają publiczność. W programie jest sporo instalacyjnych i performatywnych prezentacji video, video-art, pokazów światła. Prezentujemy głównie artystów z naszego miasta. W imieniu organizatorów serdecznie zapraszam!
Piła jest miastem przyjaznym sztuce?
Myślę, że Piła jest na to skazana. Kiedyś była miastem wojewódzkim, mieszkańcy przyzwyczaili się, że wiele działo się w kulturze. Trochę szkoda, że na tę dziedzinę przeznaczanych jest mało pieniędzy. Ciągle za mało, a przecież kultura jest dobrem najwyższym. Zostawiając jakiś ślad po naszym krótkim pobycie tutaj, na Ziemi, tworzymy tożsamość miejsca, w którym żyjemy i co za tym idzie – historię.
Przywiozłeś ze sobą kilka egzemplarzy swojej książki. Co to za publikacja?
„Życie sztuką – Teatr, Malarstwo, Poezja” to książka, która opowiada moją historię przez pryzmat tego, co działo się w moim mieście w ciągu 25 lat, w jakich wydarzeniach uczestniczyłem i tworzyłem, jak jako twórca rozwijałem swoje talenty. Książka powstała dzięki zaangażowaniu wielu osób – moich znajomych, przyjaciół, sponsorów. Dziękuję Stowarzyszeniu Porozumienie Samorządowe i panu Prezesowi Bogusławowi Mikicie, którzy do tej pory wspierają mnie w realizacji moich pomysłów i planów. Jest w niej kawałek historii mojej pracy, mój koncept obrazowania i myślenia plastycznego. To kompendium tego, co robiłem i robię nadal. Zaczyna się od teatru. Byłem kiedyś zaangażowany w amatorski ruch teatralny. Do tej pory ciągnie mnie do sceny. Piszę też wiersze.
A kiedy nastał czas malowania?
Maluję od zawsze! Urodziłem się z pędzlem w ręku. Zawsze chciałem malować i musiałem walczyć z przeciwnościami losu, by tak było. Słyszałem nieraz, że czas w końcu schować farbki i pędzle, i zająć się czymś poważnym. Tyle, że dla mnie najważniejszą sprawą jest Sztuka. Moja książka o tym właśnie mówi – żyję Sztuką! Są w niej obrazy, wiersze, zdjęcia teatralne ze spektakli, w których grałem i eseje na temat tego, co tworzę, napisane przez przyjaciół i krytyków. Zachęcam do lektury.
Jak odbierana jest Twoja twórczość w rodzinnym mieście?
Trudno być prorokiem we własnym kraju, ale jest coraz lepiej. Miewam wystawy w różnych galeriach, coraz bardziej przychylni są dla mnie ludzie odpowiedzialni za kulturę. Otwierają się częściej na moje wizje i projekty, zawsze jednak muszę bronić swojego stanowiska przed akademizmem i skostniałym widzeniem pewnej postmodernistycznej prawdy. Nigdy, będąc Twórcą chcącym zachować siebie, nie można poddawać się żadnemu systemowi. To może być ciekawe dla młodych ludzi, że w ciągu pięciu lat edukacji chodziłem do 9 szkół średnich i maturę zdałem z wyróżnieniem. Chodzę swoimi ścieżkami…
W czym tkwił problem?
W systemie. Urodziłem się w czasach kwitnącej komuny. U jej schyłku miałem ochotę uczyć się i studiować. Przeżyłem smaki byłego systemu na własnej skórze i jestem zafascynowany zmianami, które dzieją się na moich oczach. Mimo że żyjemy w kraju, w którym panują układy i koterie, w którym nie istnieje rynek sztuki z prawdziwego zdarzenia, to dzieją się w nim niezwykłe rzeczy! Nie przypuszczałem, że ze spotkania plenerowego z Izą Muszczynko na Mazurach Garbatych u Wiesława Bołtryka może powstać coś większego, jak moja wystawa w Suwałkach. Kiedy padła propozycja zrobienia wystawy w Centrum Sztuki Współczesnej – Galerii Andrzeja Strumiłły w Suwałkach, od razu się zgodziłem. Jestem niesamowicie wdzięczny kurator Izabeli Muszczynko i dyrekcji Muzeum Okręgowemu za to, ze mogę Państwu pokazać „Światy mojego koloru”. Dziękuję za niesamowite przyjęcie i zapraszam na wystawę.
Dziękuję za rozmowę.
Fot. Niebywałe Suwałki – wernisaż malarstwa T. Perlicjana w CSW w Suwałkach
brawo jestem suwalszczanka urodzilam sie w smolnikach tam jest pieknie namaluj cos z tamtych stron ,moze jakiegos jazwinga z jazwierzy
Byłem,widziałem…więcej,jestem zafascynowany.