Reklama

Tytan, wanad czy natura?

Data:

- Reklama -
W Archiwum Rdzeni Wiertniczych w Szurpiłach znajduje się kilkadziesiąt tysięcy rdzeni, również te z 1962 r., z wiercenia w rejonie Krzemianki i Udrynia.
W Archiwum Rdzeni Wiertniczych w Szurpiłach znajduje się kilkadziesiąt tysięcy rdzeni, również te z 1962 r., z wiercenia w rejonie Krzemianki i Udrynia.

Na Suwalszczyźnie mamy „bombę finansową”. Są to złoża tytanu i wanadu warte nawet 8 bln złotych. Dyskusja na temat potencjału „skarbów spod ziemi” przywołała wiele opinii, historii z przeszłości i obaw. Czy z wydobyciem rud musi wiązać się katastrofa ekologiczna?

W czerwcu br. do naszej redakcji zgłosił się przedstawiciel Wydawnictwa Otwarte z informacją o nowej książce. Jej autor, Dominik Rettinger stworzył bardzo dobry kawałek political fiction, jednak pewien wątek „Klasy” wydał się tyleż nieprawdopodobny, co fascynujący. Rettinger wrócił do pomysłu wydobycia rud tytanu i wanadu ze złóż na Suwalszczyźnie, jednak w książkowej wersji całej operacji towarzyszyły zamachy, porwania, pościgi i układy na szczytach władzy i biznesu. Jedynym rozwiązaniem dla realizacji inwestycji była w książce… katastrofa ekologiczna.

(fragment książki)
– Faza rozruchu kopalni będzie kosztowała około pięciu miliardów dolarów. East Fund może to sfinansować. Za gwarancję dwudziestu pięciu procent akcji spółki wydobywczej Skarbu Państwa.
Zza kadru dobiegł męski głos:
– Przepraszam, mogę? Pojezierze Suwalskie jest objęte programem Natura 2000. Projekt kopalni odkrywkowych zablokują protesty ekologów. To przecież katastrofa ekologiczna.
– No właśnie. Kto i w jakim celu okłamuje opinię publiczną? – zapytał efektownie Hilarewicz. – Komu zależy na tym, żeby Polska nie dogoniła na przykład Norwegii?
Dlaczego kopalnie odkrywkowe? – Zawiesił głos i nie odwracając wzroku od sali, stuknął wskaźnikiem w mapę na ekranie. – Złoża są na głębokości od ośmiuset pięćdziesięciu do dwóch tysięcy trzystu metrów. Wszędzie tu mamy twarde skały granitowe, czyli punktowe wiercenia szybów i chodników. Dużo bezpieczniejszych niż na Śląsku, bez szkód górniczych. Wstępna obróbka rud w kopalni, pod ziemią. Czyli bez hałd na powierzchni.

Ta publikacja z gatunku political fiction stała się punktem wyjścia do dyskusji zorganizowanej we wtorek, 23 września w sali granatowej SOK w Suwałkach przez „Gazetę Współczesną”. Nie była to jednak wyłącznie rozmowa o książce Rettingera. Autor, znany scenarzysta, na temat suwalskich złóż trafił 9 lat temu, czytając artykuł prasowy. Wtedy pomyślał, że może z tego powstać niezły serial. Przyszedł kryzys, na realizację pomysłu zabrakło środków. Dominik Rettinger wydał więc książkę. Sukces „Klasy” zagwarantował mu kontynuację przygód bohaterów i być może realizację upragnionego serialu.

spotkanieWedług inż. Jerzego Ząbkiewicza, zaproszonego do udziału w dyskusji, zajmującego się tematem złóż na Suwalszczyźnie od kilkudziesięciu lat, nie trzeba powodować katastrofy ekologicznej, by rozpocząć wydobycie. Zdaniem Ząbkiewicza rozwiązaniem może być nowoczesna technologia wydobywcza, stosowana m.in. w szwedzkiej Kirunie. Jerzy Ząbkiewicz twierdzi, że zakład powinien zostać zlokalizowany w Suwałkach, wystarczyłoby wydrążyć chodniki do złoża i szyby. Według jego wyliczeń, korytarz zostałby ukończony maksymalnie w ciągu 1,5 roku. Tę technologię jeden z gości spotkania określił jako małoinwazyjną, nie zakładającą wzbogacania rudy na powierzchni.

W czasach poprzedniego systemu powstał pomysł budowy na Suwalszczyźnie kopalni „Krzemianka”. Jej plany znajdują się w Archiwum Państwowym w Suwałkach, część z nich prezentowana była nawet na wystawie „Obrazy i dźwięki z przeszłości w archiwalnych zbiorach audiowizualnych”. Wówczas realizacji inwestycji zaniechano, głównym powodem miały być kwestie finansowe. Potwierdził to Krzysztof Wolfram z Fundacji „Zielone Płuca Polski”, który – jak przyznał podczas dyskusji – przyłożył rękę do tego, by „Krzemianka” nigdy nie powstała. Zniszczenie środowiska powodowane przez działalność wydobywczą byłoby zastraszające. Jezioro Szelment Wielki mogłoby już nie istnieć. Faktycznie, teraz bylibyśmy „drugim Śląskiem”, zgodnie z tytułem spotkania. Wolfram zauważył też, że nawet najnowsza technologia nie daje gwarancji całkowitego bezpieczeństwa.

To jednak wymagałoby sprawdzenia. Podobnie jak aspekt ekonomiczny wydobycia. Na Suwalszczyźnie zalega 378 mln ton żelaza; 94,6 mln ton tytanu; 3,9 mln ton wanadu oraz skała otaczająca rudę do wykorzystania w przemyśle kamieniarskim. W latach 70. XX wieku pojawił się także problem technologii – suwalskie rudy są głęboko, ale czy na tyle głęboko, by nie podjąć próby wydobycia? Jerzy Ząbkiewicz dysponuje dokumentem, z którego wynika, że złoża suwalskie, gdyby doszło do ich wydobycia, byłyby transportowane do Niemiec i innych krajów bloku komunistycznego. Obecnie tematu nikt już nie podejmuje, jak zauważył Grzegorz Gorlo z PiS, również uczestniczący w spotkaniu – nikt nie ubiega się też o koncesję na ich wydobycie. Jerzy Ząbkiewicz ma swoją teorię na ten temat. – Władze panicznie boją się ekologów – twierdzi. Co ciekawe, do prezentacji stanowiska podczas dyskusji zostali zaproszeni przedstawiciele Platformy Obywatelskiej, m.in. Leszek Cieślik. Nikt z PO nie przyjął ostatecznie zaproszenia.

Dominik Rettinger sądzi, że temat suwalskich złóż blokowany może być również przez silnie działające lobby firm zarabiających gigantyczne pieniądze na imporcie rudy żelaza do Polski. Zdaniem autora „Klasy” uruchomienie kopalni mogłoby być remedium na problemy finansowe kraju i społeczeństwa. – Dług publiczny rośnie, ZUS jest bankrutem, 2 mln ludzi żyje w nędzy. Mamy bogactwo, a nikt nie prowadzi debat na ten temat – zaznaczył Rettinger w czasie spotkania.

Głosy w dyskusji dotyczyły również innych aspektów – nie tylko technologicznych, ale i ekologicznych. W imieniu przedstawicieli branży turystycznej wypowiadał się Krzysztof Masłowski z SIRT.

Możliwość wymiany opinii podczas spotkania w Suwałkach być może stanie się początkiem szerszej dyskusji. Gdyby kopalnia powstała z wykorzystaniem nowych technologii, mogłoby znaleźć w niej zatrudnienie ok. 3 tys. osób. A co z przyrodą? Kto sfinansowałby inwestycję? Kto czerpałby z niej zyski? Pytań jest wciąż wiele.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

Terytorialsi, leśnicy i strażacy szkolili się wspólnie na Suwalszczyźnie

Gdy służby łączą siły, powstają wartościowe projekty. Na podstawie...

Trwa montaż tężni solankowej na suwalskich bulwarach

Ta inwestycja, wybrana w głosowaniu na Suwalski Budżet Obywatelski...

Inwestycje w zdrowie: Blisko 5 mln zł na poprawę warunków medycznych

Te fundusze mają być wykorzystane na modernizację pomieszczeń, zakup...

Umowa na autobusy elektryczne podpisana

Od kilkunastu lat Suwałki sukcesywnie modernizują pojazdy transportu miejskiego....