Gość specjalny szesnastej edycji festiwalu „Muszelki Wigier” był anonsowany od długiego czasu, zatem występu zainteresowani wypatrywali z wielkim nadziejami. Pełna ekspresji poza tancerza na tle rozsłonecznionej góry pokrytej zielenią widoczna na plakacie przykuwała uwagę – nic zatem dziwnego, że widzowie stawili się tłumnie.
Autor: Katarzyna Otłowska
Chwilę trwało, zanim publiczność zajęła miejsca, bo dosłownie tuż przed godziną rozpoczęcia zaczęto wpuszczać spragnionych niecodziennych doznań kulturalnych. Potem nastąpiło „wyklaskiwanie” artystów. Gruzini nie dali powodów do narzekań – na scenie pojawiła się para tancerzy, których pełen gracji, precyzyjnych ruchów i symbolicznych póz występ był przedsmakiem zapowiadanych doznań artystycznych.
Występy tancerzy – prym wiedli przede wszystkim chłopcy – przeplatane były muzycznymi fragmentami. Pięcioosobowy zespół prezentował utwory w języku gruzińskim, ale ta egzotyka nie przeszkodziła publiczności gorąco oklaskiwać muzyków. Co ciekawe, usłyszeliśmy dźwięki przywołujące na myśl raczej amerykańską muzykę z lat sześćdziesiątych – folk rock i country.
Wszyscy chyba jednak czekali na taneczne popisy. A te zapierały dech w piersiach, zwłaszcza gdy swe umiejętności prezentowali chłopcy z zespołu BARAKONI. Niezależnie od tego, czy byli to bardziej doświadczeni tancerze, czy też ci najmłodsi członkowie grupy, swą energią, umiejętnościami i zaangażowaniem w występ zachwycali bez reszty. Publiczność wtórowała brawami muzyce towarzyszącej występom, długo też nie milkły oklaski po każdej z prezentacji. Ubrani w tradycyjne stroje w bieli, czerni i czerwieni sprawiali wrażenie, że mają niewyczerpaną energię; skoki, karkołomne pozy, skomplikowane kroki – to wszystko wykonywane z niezwykłą biegłością i żarem musiało zachwycić widzów.
Tuż przed finałem na scenie pojawiła się Bożena Kamińska, dyrektor Suwalskiego Ośrodka Kultury, która podziękowała artystom i wyjaśniła, jak wielkie trudności pokonali, by zaprezentować się suwalczanom i festiwalowym gościom. Na tydzień przed występem nadal nie otrzymali wizy, by móc przejechać przez Ukrainę. Ich przylot był organizowany w sposób ekspresowy, do samolotu nie mogli zabrać wielu z akcesoriów (w tym szabli do efektownego tańca), zmuszeni byli też ograniczyć liczbę strojów. Dyrektor wyraziła nadzieję, iż w sprzyjających okolicznościach, kolejnym razem, zaprezentują pełnię swoich umiejętności i możliwości.
Brawurowy finał i niezwykle energetyczny taniec wykonany przez tancerzy z grupy BARAKONI na bis osłodziły widzom to niefortunne zrządzenie losu. Wiemy zatem, że mamy na co czekać – liczymy, że istotnie raz jeszcze dane nam będzie zobaczyć Gruzinów w pełnej krasie!
[…] [Dawka kultury] Gruzińska energia zastopowana […]