Pisze książki w wolnej chwili. W dodatku takie, które w ciągu kilku pierwszych miesięcy sprzedaży rozchodzą się w kilku tysiącach egzemplarzy i zostają nominowane do najważniejszych polskich nagród literackich. To właśnie Zośka Papużanka, teatrolog – polonistka.
Autor: Iwona Danilewicz
W sobotę, 22 października w Bibliotece Publicznej w Suwałkach odbyło się spotkanie autorskie z Zośką Papużanką. Nie z Zofią, bo ta forma bardziej pasuje 80-letniej kobiecie – jak twierdzi autorka „Szopki”, ani tym bardziej z Zosią. Zośka Papużanka mieszka w Krakowie, tam też pracuje. Jest polonistką w prywatnej szkole, polskiego uczy na wszystkich szczeblach edukacji.
Jej pierwsza książka „Szopka” została nominowana do „Paszportów Polityki”: za udowodnienie, że nawet w dosyć już wyeksploatowany temat, jakim jest problem dysfunkcjonalnych rodzin, można tchnąć nowego ducha. Stylistycznego. Kolejna nominacja dotyczyła Literackiej Nagrody NIKE 2013. Robi wrażenie? – Jak się umie pisać, to pisanie jest łatwe – powiedziała podczas spotkania w Suwałkach Papużanka, zaskakując tym stwierdzeniem czytelniczki.
Ten prosty z pozoru przepis do zastosowania w praktyce tak łatwy nie jest. Co oczywiste, sama umiejętność pisania nie wystarczy. – Trzeba mieć historię – podkreśla autorka, dodając, że pisze szybko, nie zwraca uwagi na to, czy jest akurat w pidżamie i co stoi na jej biurku – a o to pytają czytelnicy. Na pisanie ma mało czasu, chwyta każdą chwilę, od razu przenosząc myśli na papier. Pisze ręcznie – w początkowej fazie, potem książkę przepisuje na klawiaturze komputera.
– Historie zbieram z różnych źródeł – jestem podglądaczem, podsłuchuję, co robią ludzie, jak się zachowują, co mówią w tramwaju lub pociągu. Zapamiętuję te historie, a bohaterów książek „sklejam” z napotkanych ludzi. Stasiuk mówi, że pisze to, co pamięta, a jak nie pamięta, to wymyśla. Chyba tak to się robi – żartowała Papużanka.
Zośka Papużanka, zanim zaczęła pisać książki, pisała wiersze i piosenki. Niektóre były wykonywane np. w Opolu. Inne – przeznaczone dla dzieci, powędrowały do teatru.
Podczas suwalskiego spotkania Papużanka mówiła także o wypracowaniu własnego stylu literackiego, zapisywaniu interesujących słów, „badań” nad dysfunkcyjnością rodzin. Opowiadała także o ulubionych autorach, do których należą Dehnel i Szostak i książkach. Zapytana o arcydzieło literackie w języku polskim odrzekła bez wahania, że jej zdaniem szczytowym osiągnięciem są „Treny” Jana Kochanowskiego. W tym momencie zapewne zapłakali wielbiciele „Quo vadis” Sienkiewicza lub „Lalki” Bolesława Prusa.
Zośka Papużanka w Suwałkach była po raz pierwszy. Niedawno ukazała się jej druga powieść „On”. W tej chwili autorka pracuje nad opowiadaniami.
Przegapiłeś/aś wydarzenie – korzystaj z naszego kalendarza, również na smartfonie.
Fot. Niebywałe Suwałki – Marcin Tylenda