Reklama

#PANdaRADE: KOD ogrywa PiS w Suwałkach

Data:

- Reklama -

#pandarade – rozpoczynamy nowy cykl na portalu „Niebywałe Suwałki” – felietonów, myśli luźnych, komentarzy dotyczących rozmaitych tematów, kwestii aktualnych, wymagających uwagi. Autor tekstów pozostanie anonimowy, ale na pytania i uwagi chętnie odpowie za naszym pośrednictwem: redakcja@niebywalesuwalki.pl

Mała rzecz, która cieszy, czy wielki przełom?

KOD wreszcie wygrał bitwę z PiS. Sąd Rejonowy w Suwałkach uniewinnił pięcioro działaczy Komitetu Obrony Demokracji, obwinionych o zakłócenie porządku podczas otwarcia wystawy o Armii Andersa. Zatriumfowała demokracja?

#pandarade

To ważne pytanie. Jednak ważniejsza jest odpowiedź na inne: czy po pasmie niepowodzeń KOD odniósł zwycięstwo na otarcie łez, czy może raczej jesteśmy świadkami przełomu, wielkiego zwrotu akcji w wojnie z „dobrą zmianą”?

To trudny okres dla działaczy KOD i jego zwolenników. Mateusz Kijowski to już nie tylko człowiek znany z — ujmijmy to — ambiwalentnego stosunku do płacenia alimentów; to także, jak się ostatnio okazało, wątpliwej moralności lider, bo czy inaczej zarabiałby na „walce o demokrację”?

Z całą pewnością zwycięstwo w suwalskiej bitwie to dla KOD powiew świeżego powietrza prosto z Zielonych Płuc Polski. Wreszcie jest szansa na odbudowę morale w szeregach zasłużonych działaczy, szczególnie tych, którzy za sprawą „dobrej zmiany” tracą właśnie (nie)godziwe emerytury.

Emerytury, no właśnie. Obawiam się, że żadnego przełomu jednak nie będzie. Ta sprawa niczego nie zmienia. Przegrana bitwa — owszem. Ale cała wojna toczy się po myśli PiS — i nie może być inaczej, skoro „dobra zmiana” ma w swoich rękach „większe argumenty”. W rękach PiS jest niemal cały aparat państwowy, finanse, urzędy, służby mundurowe.

Czy da się z tym walczyć? W teorii tak, ale warunkiem koniecznym jest duże poparcie społeczne — poparcie ludzi gotowych wyjść na ulice i protestować aż do skutku. Problem w tym, że dotychczasowe działania KOD na tym polu pokazały jasno i wyraźnie, że takiego poparcia nie ma.

Póki sytuacja gospodarcza w Polsce będzie co najmniej znośna (z punktu widzenia ekonomii ogniska domowego), ludzie nie wyjdą na ulice. To wcale nie jest taka prosta sprawa. Co z pracą? Co z rachunkami do opłacenia i kredytami?

Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, by na przykład mieszkańcy Suwałk tłumnie odeszli od linii produkcyjnych zakładów SSSE (i pozostałych), żeby manifestować przeciwko „dobrej zmianie”. Do garnka włożyć coś trzeba. Nakarmić dzieci — również. A po pracy chciałoby się pójść do kina, na koncert czy spotkać się ze znajomymi w pubie.

Dlaczego KOD nigdy nie porwie tłumów? Bo nie rozumie PRAWDZIWYCH potrzeb Polaków; bo nie rozumie prawdziwych potrzeb zwykłych ludzi. Idea to piękna rzecz. Ale koniec końców człowiek nie umiera na przykład za ideę miłości. Potrafi natomiast oddać życie za ludzi, których kocha.

Człowiek — oto klucz do zrozumienia tego konfliktu. Żeby go poznać, trzeba najpierw słuchać, a dopiero potem (jeśli w ogóle) mówić. Nie wspominając już o tym, że słowa, jak piękne pod względem retorycznym by nie były, zdają się na nic, gdy nie są spójne z czynami (patrz: alimenty i faktury Kijowskiego).

Nie wszystko, co dozwolone, jest godziwe

Wróćmy jeszcze do postępowania sądowego, które toczyło się w Suwałkach przez ostatnich parę miesięcy. Chciałbym zwrócić Twoją uwagę na dwie ważne kwestie.

„Sędzia Dominik Czeszkiewicz uznał co prawda, że do przerwania wydarzenia – uroczystości doszło, jednak nie był to wybryk noszący znamiona czynu zabronionego. Sędzia podkreślił, że wolność wyrażania opinii i prawo do zadawania pytań kierowanych do aktywnych polityków podczas trwającej kampanii wyborczej – stanowią podstawy funkcjonowania społeczeństwa demokratycznego. Jednocześnie sąd nie ustalał czy otwarcie uroczystości lub otwarcie wystawy w Archiwum było wiecem wyborczym prowadzonym w ramach kampanii wyborczej.”

Sąd nie ustalał, czy otwarcie wystawy było wiecem wyborczym. I słusznie. Świetnie, że utarł nosa politykom, którzy od lat ukrywają agitację pod płaszczykiem różnych wydarzeń (np. otwierania/oddawania do użytku inwestycji publicznych). Żeby nie było — to domena nie tylko PiS. Jeśli przyjrzymy się poczynaniom wszystkich władz po 1990 roku, wszędzie dostrzeżemy to samo. Może wreszcie uda się to zmienić?

Co mnie najbardziej boli i przeraża? To, że politycy sami nie widzą w tym nic złego. Wydaje im się, że skoro coś jest legalne, to można to z czystym sumieniem robić. TO BŁĄD. Szkoda, że my, współcześni, tak rzadko sięgamy po dobytek przodków. Gdybyśmy to czynili, pamiętalibyśmy mądre słowa antycznych Rzymian:

Non omne licitum honestum — Nie wszystko, co dozwolone, jest godziwe.

Ta mądra zasada tyczy się także drugiej strony. Brawa dla sędziego, który uznał, że „wolność wyrażania opinii i prawo do zadawania pytań kierowanych do aktywnych polityków podczas trwającej kampanii wyborczej – stanowią podstawy funkcjonowania społeczeństwa demokratycznego” (źródło: j.w.). Ale czy wolność wyrażania opinii daje MORALNE PRAWO do „robienia bydła” podczas wystawy? Jak dla mnie fakt, że władza pod pretekstem otwarcia wystawy zrobiła sobie wyborczy wiec, to żaden argument. Ludzie na poziomie nie robią pewnych rzeczy tylko dlatego, że robi je druga strona.

„Robienie bydła”, obrzydliwa propaganda pod płaszczykiem otwarcia wystawy — dobrzy, uczciwi ludzie nie robią takich rzeczy. Nic dziwnego, że PiS ma aż tak wielu hejterów; nic dziwnego, że KOD ma tak nikłe poparcie społeczne.

Najbardziej przerażające jest to, że jedni są u władzy i mają wpływ na to, co się dzieje w Polsce, a drudzy roszczą sobie prawo do wywierania takiego wpływu. Z takimi liderami to aż strach się bać. Być może dziś Polska sobie radzi. Ale co się stanie w dłuższej perspektywie? Dokąd doprowadzi nas dług publiczny w połączeniu z demografią?

Choć pewnie wylewam daremne żale, bo podobno politycy są tylko pochodną społeczeństwa, czyli społeczeństwo ma takich polityków, na jakich zasługuje.

4 KOMENTARZE

    • Szanowny Panie Adamie,

      Myśli są po to, by budzić myśli. Jeśli u redaktora Kubaszewskiego budzą tylko to skojarzenie — dyrdymały — to trudno. Trochę prymitywna refleksja, ale dobrze, że jakaś w ogóle.

      „Publicystyka” czy „dyrdymały” — to tylko słowa.

      Staram się, by moje teksty nie były „prawdą objawioną”, ale skłaniały do refleksji i zachęcały do dyskusji.

      Kłaniam się,

      #PANdaRADE

      P.S. A jeśli chodzi o „dyrdymały”, to nie sądzę. Mało kto posługuje się tym słowem w tych czasach, nie tylko w Suwałkach. Kultura języka upada także na polu inwektyw, niestety.

  1. Od pewnego czasu zamieszczacie Państwo w tej rubryce anonimowe teksty, z którymi chętnie bym popolemizował. Niektóre z nich dotyczyły zresztą moich publikacji. W większości przypadków są do dyrdymały i wcale nie dziwię się, że nikt się pod tym nie podpisuje.Ale jaki sens ma utrzymywanie takiej anonimowej rubryki? Jeżeli ktoś ma coś do powiedzenia w istotnych dla miasta sprawach, to dlaczego boi się firmować tego nazwiskiem? Opinie takich ludzi są dla mnie nic nie warte. Dotyczy to również wyjątkowo odkrywczego tekstu o KOD-zie, o którego autorstwo podejrzewam któregoś z licznych w Suwalkach postkomunistycznych tzw. dziennikarzy.

    • Szanowny Panie Redaktorze Kubaszewski!

      AUĆ! Muszę przyznać, że zabolało. Ale „pojazd” pierwsza klasa (po tym zresztą poznać dobry „pojazd” — boli).

      Regularnie czytam Pańskie teksty w „Nowinach Suwalskich”. Zazdroszczę Panu tego pięknego, zwięzłego stylu (sam jestem, niestety, przegadany). Jednak jeszcze bardziej zazdroszczę Panu tej niebywałej umiejętności „wbijania szpileczek”. Niby delikatnie, niby „pojazd” nie rzuca się w oczy (nie zawsze, rzecz jasna), ale efekt lepszy niż — dajmy na to — cios „z liścia”. Szpilki rażą niczym igły wbijane przez głównego bohatera filmu „Kiss of the Dragon” (z mistrzem sztuk walk, Jetem Li, w roli głównej).

      Nikt nie lubi obrywać (nie licząc masochistów i może (p)osłów Nowoczesnej), ale jeśli już trzeba zebrać baty, to tylko od takiej marki, jak Pan. To zaszczyt — „zostać kopniętym” przez samego Redaktora Kubaszewskiego. (Miło, że czyta Pan moje teksty:).

      Pozwoli Pan, że odniosę się do Pańskiego komentarza w paru (a raczej w bardzo wielu) słowach.

      Napisał Pan:
      „Ale jaki sens ma utrzymywanie takiej anonimowej rubryki?”

      Zaczęło się przypadkowo. Pomysł na tę właśnie markę — #PANdaRADE — narodził się spontanicznie. Ale tak to już często bywa w kreatywnym gronie, że nawet z pierwszej — zdawać by się mogło absurdalnej — myśli może wyjść coś ciekawego. Tak też było tym razem.

      Dlaczego anonimowo? A dlaczego by nie? Zagadka, tajemnica, coś intrygującego. Nie wszyscy ludzie za tym przepadają, ale byłoby naiwnością graniczącą z głupotą stwierdzić, że to się nie sprzedaje (pamiętam Pan pierwsze reklamy marki „Heyah”?).

      Z mojej osobistej perspektywy najważniejsze jest jednak coś innego. Pan jest uznaną marką nie tylko na polu lokalnego (regionalnego?) dziennikarstwa. Posiada Pan znany i uznany styl; posiada Pan wyraziste poglądy, które potrafi Pan wyrażać w sposób dopasowany do sytuacji; nie „szczypie się”, jeśli trzeba wyrazić twardą i jednoznaczna opinię. WIE Pan, nawet jeśli nie jest to wiedza sensu stricto. Ale to nie zarzut, bo prawdziwi liderzy opinii „mają rację zawsze”, tj. żywią mocne przekonanie, że naprawdę ją mają.

      W moim przypadku nie ma mocnej marki osobistej (jakaś jest — bo jakaś jest zawsze). „No to trzeba budować” — myśli Pan? A co, jeśli brakuje mi owej pewności siebie, tego przekonania prawdziwych liderów opinii, że mam rację?

      Wiele (większość?) Platońskich dialogów prowadzi do aporii — na „bezdroże”. Sokrates często NIE WIE (i nie chodzi mi o fragmenty, gdy posługuje się słynną ironią) i przyznaje to. Na przykład w „Politei” (vel „Państwie”) Sokrates, przyparty do muru przez Glaukona, nie potrafi dowieść, że sprawiedliwość się opłaca nawet w skrajnych warunkach, że człowiek wybierze ją zawsze, nawet mając pierścień Gygesa (mityczny atrybut niewidzialności; de facto atrybut BEZKARNOŚCI).

      Do czego zmierzam? Zmierzam do tego, że moje teksty to bardziej zaproszenie do dyskusji niż mówienie Czytelnikowi „jak jest” (przykład Maxa „Mówię, jak jest” Kolonki pokazuje, że ten, kto „mówi, jak jest”, niekoniecznie mówi, jak naprawdę jest, a już na pewno w sytuacji, gdy niezbyt odróżnia mechanizm od cyferblatu zegarka). Podobno najbardziej wartościowe są te myśli, które budzą kolejne. Czyż nie na tym polega największa wartość książek (i innych dzieł ludzkiego intelektu) — że mimo upływu wieków wciąż inspirują, dają do myślenia, pobudzają do refleksji?

      Nie „KTO”, ale „CO”, Szanowny Panie Redaktorze, jest na pierwszym miejscu w #PANdaRADE. I chyba owo „CO” całkiem nieźle sobie radzi, skoro nawet Pan to czyta (a i postanowił skomentować). Musi Pan przyznać, że „dyrdymały”, do których odnosi się sam Redaktor Kubaszewski, to nie byle jakie dyrdymały, ale dyrdymały prima sort;)

      Kłaniam się,

      #PANdaRADE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

Uruchomiliśmy podstronę Wybory 2024

Suwalska społeczność może teraz być na bieżąco z najnowszymi...

Ostatni gasi światło? Jacek Juszkiewicz zapowiada ożywienie miasta i budowanie wspólnoty

Wybory samorządowe już w kwietniu. Do niedawna tylko urzędujący...

ZUS w kropce. Pytań nie ma końca. Rodzina 500 plus to nadal 500 złotych

Gdy Jarosław Kaczyński zapowiedział podniesienie świadczenia wychowawczego 500 plus...

Jarosław Zieliński w „Sieci” o anonimach i „nagonce medialnej”: Użyto nawet drona

Posłanka PO Bożena Kamińska, nie mając ze swojej strony wyborcom nic...