Reklama

#PANdaRADE: Alkohol – dlaczego suwalczanie piją?

Data:

- Reklama -

#pandarade – cykl felietonów, myśli luźnych, komentarzy dotyczących rozmaitych tematów, kwestii aktualnych, wymagających uwagi na portalu „Niebywałe Suwałki”. Autor tekstów pozostanie anonimowy, ale na pytania i uwagi chętnie odpowie za naszym pośrednictwem: redakcja@niebywalesuwalki.pl

Szatański wynalazek ?

#pandarade

Skąd pochodzi alkohol? To podobno wynalazek kultury muzułmańskiej. Wskazywać ma na to nazwa, a właściwie przedrostek „al-” w tej nazwie – to w końcu AL-KOHOL. Po raz pierwszy z tą „etymologią” spotkałem się w pewnej książce przesiąkniętej humorem. Bohaterowie nie mieli wątpliwości – obcy, którzy sami zachowują abstynencję, wymyślili „szatański wynalazek” na zgubę ich państwa (tj. państwa wspomnianych bohaterów).

Wikipedia podaje, że etymologia słowa „alkohol” faktycznie jest arabska (źródło: https://pl.wiktionary.org/wiki/alkohol). Zgadza się również to, że spożywanie napojów alkoholowych jest w krajach muzułmańskich prawnie zakazane (nakazy religijne są źródłem prawa stanowionego). Czyli może jednak jest coś na rzeczy z tym „szatańskim wynalazkiem”?

Walka z alkoholikami czy z wiatrakami?

Sprawa prohibicji w Suwałkach odbiła się szerokim echem w mediach ogólnopolskich. O pomyśle suwalskiej policji informowały takie portale, jak TVN24, WP.PL, Fakt24. Nie zdziwiłbym się, gdyby za jakiś czas się okazało, że „suwalskie pijaństwo” to sprawa już nie tylko wagi państwowej, ale wręcz międzynarodowej. Kto wie, może ONZ podejmie rezolucję w tej sprawie? A Trump pokłóci się z Putinem i suwalska prohibicja, niczym filmowy Franek Dolas, rozpęta wojnę światową?

A tak już zupełnie poważnie, to przeraża mnie, jak poważnie potrafimy traktować niepoważne sprawy. Nie, nie twierdzę, że łamanie prawa po alkoholu nie stanowi problemu. Ale od tego właśnie są służby porządkowe – żeby służyć obywatelom oraz porządkować, jeśli zajdzie taka potrzeba. Panom policjantom najwyraźniej marzy się sytuacja, w której czy się stoi, czy się leży gruba kasa się należy. Bo kto by nie chciał mieć teoretycznej pracy za bardzo realne pieniądze?

W nowym numerze „Nowin Suwalskich”, nr 8 (108) z wtorku 21 lutego 2017 roku, redaktor Kubaszewski spogląda na problem wprowadzenia prohibicji od strony prawa. Które – jak pewnie się domyślasz, bo żyjesz w Polsce od lat – jest za, a nawet przeciw. Samorząd nie ma uprawnień do wprowadzenia takiego zakazu. Prawo można jednak obejść (autor owej książki przesiąkniętej humorem napisał w innym dziele, że prawo tworzy się po to, żeby je obchodzić. To dowcipna, ale dość trafna „definicja”). Jak? Przykład Radłowa (10-tysięczna gmina wiejska) pokazuje, że wystarczy powołać się na prawo pracy. Wspólne godziny dla wszystkich sklepów – i bach, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki problem znika. Bo przecież źródłem problemu jest sam alkohol, a nie to, że ludzie mają ochotę go spożywać.

Obywatelski głos rozsądku

W tym samym numerze „Nowin Suwalskich” zapytano mieszkańców Suwałk, co sądzą o pomyśle zakazu sprzedaży alkoholu w nocy. Jaki jest wynik sondy? Jak zwykle zdania są podzielone. W odróżnieniu od „geniuszy” z policji czy urzędów, główkujących, jak by tu obejść prawo dla „dobra obywateli”, mieszkańcy naszego miasta – co mnie bardzo cieszy – nie stracili zdrowego rozsądku (o co nie tak znowu łatwo, kiedy na co dzień obcujemy z „mądrymi głowami” świata polityki czy mediów ogólnopolskich).

Kilka osób, które zabrały głos w sondzie, trafnie zauważa, że zakaz można obejść (pracownicy budżetówki na obchodzenie prawa nie mają nomen omen monopolu). To żelazna logika. Jeśli istnieje potrzeba, by się napić, i nie można zaspokoić tej potrzeby drogą legalną, zawsze pozostaje droga nielegalna. I wcale nie trzeba łamać prawa – że się wyrażę – mocno, ryzykując przy tym wiele. Wystarczy zakupić w sklepie za dnia większą ilość piwa, wódki itd., a potem handlować po godzinach, z niezłą marżą.

Przez pewien okres studiów mieszkałem w akademiku. „Meliny” vel „mety” stanowiły normę! Popyt – podaż. Zawsze znalazł się jakiś spryciarz, który chciał zarobić na potrzebach studentów, szczególnie silnych późnym wieczorem i podczas weekendu. Jeśli do sklepu monopolowego był kawałek albo nie było żadnego w promieniu paru kilometrów, a na najbliższej stacji benzynowej ceny były kosmiczne, człowiek z radością szedł do „mety”, nawet jeśli płacił tyle, co na stacji.

Szara strefa pojawiłaby się z całą pewnością. I co wtedy? Co na to policja? Dzielni stróże prawa mają problem w sytuacji, gdy mapa sklepów monopolowych jest znana, czyli wystarczy monitorować te miejsca z większą częstotliwością. I mamy uwierzyć, że nagle zaczęliby działać sprawnie, gdyby trzeba było walczyć z szarą strefą? Nie kupuję tej bajki.

Cieszy mnie, że parę osób, które wzięły udział w sondzie, zwróciło uwagę na jeszcze ważniejszą kwestię – prawo wyboru. Obywatele mają prawo decydować o własnym losie. Szkoda, że politycy, urzędnicy (w tym policja) tak chętnie i tak często nasze prawo wyboru ograniczają. Aż dziw, że wciąż możemy wybierać władze centralne i lokalne.

Dlaczego ludzie piją?

Odpowiedzi na to pytanie brakuje mi najbardziej w tej całej dyskusji. Sprawa niby poważna, ale podejście do niej totalnie niepoważne, a nawet prymitywne. A przecież potrzeby obywateli i ich motywacje powinny stanowić punkt wyjścia dla władz, urzędników i innych funkcjonariuszy publicznych. Państwo jest przecież dla nas, obywateli, nieprawdaż? A przynajmniej powinno być. No bo inaczej to nie państwo – to klatka. Już to przerabialiśmy. W PRL. Komu marzy się powrót do ludowej „republiki” dzielnie walczącej z problemami tworzonymi przez samą siebie?

Ale przejdźmy do pytania „Dlaczego ludzie piją?”. Jak Ci się wydaje?

Podobno ludzie piją w dwóch zasadniczych okolicznościach. Albo wtedy, gdy jest im dobrze, albo wtedy, gdy jest im źle. Jak jest w przypadku mieszkańców Suwałk? Jak wskazuje sama nazwa – „Pogodne Suwałki” – mieszkańcy naszego miasta są pogodni, szczęśliwi i zadowoleni. Niejako z definicji możemy przyjąć, że piją alkohol tylko w jednych okolicznościach – kiedy jest im dobrze (czyli zawsze). To dobrze, nieprawdaż?

Jeśli przyjrzymy się tej kwestii bliżej, z łatwością dostrzeżemy całe mnóstwo powodów do zadowolenia z życia w Suwałkach.

Praca. Większość suwalczan pracuje w bardzo komfortowych warunkach. Praca na linii produkcyjnej – marzenie każdego Polaka. Idealne warunki pracy, zero presji ze strony przełożonych, komfortowe godziny. Każdy Niemiec czy Brytyjczyk spogląda na system 3 zmian z zazdrością, zastanawiając się, dlaczego u nich takiego jeszcze nie ma. Jakby tego wszystkiego było mało, suwalczanie zarabiają tak dużo, że aż nie wiedzą na co wydawać tak „gruby hajs”.

Mieszkania i domy. Oto kolejny powód do szczęścia dla suwalczan. Każdy mieszka w nowiutkim domu jednorodzinnym albo mieszkaniu. W środku wystrój pierwsza klasa, zgodnie z najnowszymi trendami. W salonie najnowsze kino domowe, w kuchni najnowsze AGD, a w łazience wanna z jakuzzi, a nawet własna sauna. To już nie łazienka, to własne spa. A wszystko kupione z gotówkę (w końcu trzeba ten „gruby hajs” na coś wydać). Zero kredytu, czyniącego z człowieka niewolnika banku przez kilkanaście albo i więcej lat.

Samochody. Także na tym polu jest wspaniale. Warszawiacy tak bardzo zazdroszczą suwalczanom „wypasionych fur”, że kiedy planują letni urlop nad jeziorem Hańcza, przyjeżdżają na Suwalszczyznę pod osłoną nocy, żeby ich „stare bryki” nie rzucały się w oczy.

Wakacje… A zresztą, co tu dużo gadać. Ty najlepiej wiesz, jak doskonale żyje się w naszym pogodnym mieście. Powodów do szczęścia jest multum. I tyle samo jest powodów do wzniesienia toastu. Czy to grzech, że lubimy świętować nasze sukcesy? Czy to grzech, że lubimy opić nasze pogodne życie w pogodnym mieście? A przecież mogłoby być gorzej…

Na zakończenie moich rozważań chciałbym zaproponować Ci mały eksperyment myślowy. Wyobraź sobie, że nie mieszkasz w pogodnym mieście; że Twoja praca wzbudza raczej frustrację niż zadowolenie; że zarabiasz grosze w porównaniu z zarobkami Niemca czy Brytyjczyka, chociaż płacisz tyle samo za kupowane produkty; że o własnym mieszkaniu możesz pomarzyć; że czasami musisz bardzo się nagimnastykować, żeby „godna płaca” wystarczyła Ci do kolejnej wypłaty.

Tak, wiem, że trudno sobie wyobrazić takie życie, ale postaraj się, bardzo proszę, bo inaczej nie zrozumiemy istoty problemu.

A zatem mamy człowieka, którego życie – delikatnie mówiąc – odbiega od pogodnej bajki. Jak myślisz, czy taki człowiek miewa chęć, by odreagować robotę i swoje życie? A jeśli tak, to jak często? Czy tydzień mija mu szybko, czy może się dłuży? Czy taki człowiek wypatruje kolejnego weekendu i wyjścia „na miasto” ze znajomymi albo grilla na działce (w sezonie letnim)?

Podobno ludzie piją w dwóch zasadniczych okolicznościach. Obawiam się, że tylko w jednych z nich odstawienie alkoholu nie stanowi większego problemu, bo człowiek z łatwością znajdzie inne pocieszenie. W tych drugich alkohol niestety bywa jedyną ucieczką. Ale bez obaw, nadmierne picie to nie nasz wina, koniec końców alkohol to „szatański wynalazek” ;).

6 KOMENTARZE

  1. U nas tzn. w Europie nie było kiedyś alkoholu, ale były miody pitne, było piwo bez bąbelków, no i wina, których nie rozcieńczało się wodą. Ale alkoholu nie było 🙂 Do dziś niektórzy ponoć mówią, że piwo to nie alkohol 🙂

    Problem zaczyna się wtedy, kiedy picie staje się nałogiem i drogą bez wyjścia. Jednym ze sposobów na umiarkowane spożywanie spirytusu ( wody życia po łacinie ) jest późna inicjacja, najlepiej około 21 roku życia, kiedy człowiek jest już na tyle dorosły, że zmniejsza się ryzyko wystąpienia nałogu, niż kiedy zaczyna się pić piwo czy wódkę zbyt wcześnie, czyli w wieku nastoletnim.

    • Dziękuję za uwagi.

      Tylko do czego Pan pije z tym „spirytusem”? Przecież to słowo nawet nie pada w moim tekście!
      „Alkohol” to żart. Myślałem, że „etymologia” rodem z pewnej książki nie pozostawi żadnych wątpliwości.

      Problemem nie jest ani wiek alkoholowej inicjacji, ani to, że nałogowe picie to droga bez wyjścia.

      To pierwsze nikogo nie uchroni przed wpadnięciem w nałóg. W każdym razie znam ludzi, którzy wpadli w używki późno. Dorosłe życie to często bardzo poważne problemy.

      To drugie to konsekwencja.

      Tekst miał zwrócić uwagę na fakt, że w dyskusji o prohibicji nie ma pada najważniejsze pytanie — dlaczego ludzie piją?

      Jak trafnie stwierdził C.S. Lewis:

      „Nie da się uczynić ludzi dobrymi na mocy ustawy, a bez dobrych ludzi nie ma dobrego społeczeństwa.”

      Człowiek też należy do królestwa Zoa. Nie tylko zwierzęta potrzebują odpowiedniego habitatu do życia (brak habitatu czy jego zanik = wymieranie gatunku).

      Pytanie brzmi: jakie warunki do życia sprzyjają lepszej kulturze picia (bo niepicie to mrzonka)?

      PS „Łaciniarze” w wiekach późniejszych operowali też terminem „aqula” — dosłownie „mała woda”, czyli WÓDKA. „Słowa, słowa – ciepłe rzeki mętnej wody” – ale i tak się piękne 🙂

      • Chyba zapomniałeś co napisałeś ?! No chyba że cały twój tekst to żart ?
        Cytowałeś wikipedię odnośnie etymologii słowa alkohol. A na końcu tekstu nie posądziłeś Arabów o wynalezienie alkoholu ?!
        A ja zwróciłem uwagę, że zanim powstał Koran, istniało chrześcijaństwo, Cesarstwo Rzymskie, Palestyna, Żydzi, kultura hellenistyczna, cały ten obszar, w którym pito wino niezależnie od tego czy istniało już słowo alkohol czy nie, ale raczej na pewno to słowa nie było w użyciu przed powstaniem Koranu. Podałem przykład Słowian, którzy pili piwo, miód pitny, nie znając słowa alkohol. Ludy germańskie co piły ? Zapewne wino. Alkohol to tylko słowo w historycznym ujęciu 🙂

        Moim zdaniem byłoby o wiele mniej alkoholików, gdyby wszyscy zaczynali spożywać alkohol dopiero około 21 roku życia. I bez znaczenia czy chodzi o licealistów pijących piwo czy o wódkę pitą przez uczniów zawodówek. To prosta droga do zostania kiedyś uzależnionym.

        • WIEM, co napisałem.

          I w odróżnieniu od Pana, WIEM, dlaczego to napisałem.

          Pan może się co najwyżej domyślać intencji, snuć przypuszczenia czy nawet stawiać hipotezy.

          TAK, początkowy ustęp tekstu to żart.
          Podobnie jak ostatnie zdanie, które jest nawiązaniem do tego początku.

          Co nie oznacza, że żart jest tylko dla śmiechu.
          Nawet niepoważnie można mówić o poważnych sprawach.

          Bo zawsze można zwalić winę na kogoś.
          Zawsze można, idąc tropem fałszywej etymologii, zwalić na obcych.
          Jeśli etymologia jest prawdziwa, tym łatwiej to uczynić.
          Policja może zwalić całą winę na sklepy monopolowe.
          Rząd może dowalić jeszcze wyższe podatki na alkohol, żeby mniej go kupowano.

          Ale to nie zmienia istoty sprawy. Nie jest odpowiedzią na pytanie: dlaczego ludzie piją?

          >>> „Moim zdaniem byłoby o wiele mniej alkoholików, gdyby wszyscy zaczynali spożywać alkohol dopiero około 21 roku życia.”

          To oczywiście możliwe.

          Co nie zmienia faktu, że proponuje Pan punktowe rozwiązanie w skomplikowanym świecie, który jest systemem (w ujęciu teorii systemów).

          Czynników wpływających na kulturę picia w danym miejscu jest multum.

          To naiwność granicząca z głupotą wierzyć, że jedna regulacja prawna zmieni kulturę.

          Jak pokazano w tekście, ludzie mogą obchodzić lub łamać prawo.

          Już dziś wielu ludzi po raz pierwszy po alkohol sięga przed uzyskaniem pełnoletności.

          Trudno wyegzekwować taki przepis, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto „pomoże” młodszym kolegom albo nieuczciwy sprzedawca (pomijam alkohol nielegalny).

          Kultura to idee, ale też „ziemia”, na której owe idee są uprawianie.

          Jeśli czytał Pan nową książkę dra Bartosiaka, „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wie Pan, że idee inaczej rosną w zależności od okoliczności, szczególnie tych dosłownych — geografii.

          Habitat.

          Powtórzę końcówkę mej poprzedniej wypowiedzi (repetitio est mater studiorum;):

          <>

          Jeśli po refleksji nad powyższym wciąż wierzy Pan w „punktowe zmiany”, które naprawią problem, to polecam Panu karierę polityczną.

          To idealny habitat dla mędrców tego typu (niezależnie od politycznej opcji).

          #pandarade

          • A kto tu wierzy w zbawianie świata przez ludzi ? Ja nie. Ale obecna regulacja dostępu alkoholu od 18 roku życia istnieje i nie trzeba wybitnej wyobraźni, żeby sobie wyobrazić jak wyglądałby nasz świat, gdyby nie było tej regulacji. Alkohol pity przez dzieci z podstawówki, co kończyłoby się niedorozwojem i masowymi zgonami z zapicia. W USA alkohol sprzedaje się po ukończeniu 21 roku życia. My powinniśmy o tym mówić, powoli przygotowywać patologiczne, uzależnione społeczeństwo do zmian, które kiedyś nadejdą. Istnieją takie akcje jak „legalna kultura”, które powoli zmieniają świadomość. I jeśli ci, których na to stać, zaczną kupować książki, płyty, chodzić do kina, będzie lepiej. Jeśli ruszą kampanie uświadamiające, że alkohol to nic dobrego, że dość szybko uzależnia, zwłaszcza w młodym wieku, że człowiek zmienia się we wrak, niszczy swoje zdrowie i psychikę, często wprowadza agresję i piekło w rodzinach, że cierpią na tym najbliżsi, nastąpi zwrot i kiedyś będzie można wprowadzić regulację o późniejszym dostępie do alkoholu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

Chciałabym zobaczyć wszystkie „światy”. Wywiad z Anetą Stabińską, fotografką z Sejn

Aneta Stabińska swoją wieloletnią pasję zmieniła w zawód, ostatnio...

Warszawa bez mięsa – czy Suwałki mogą być następnym miastem?

W ostatnich dniach głośno zrobiło się o raporcie organizacji...

Hotel Loft 1898 zaprasza na bal pt. PROHIBICJA!

Nowy Jork w klimacie lat 20. ubiegłego wieku wyróżniał...

Unikatowy kompleks cmentarzy może zostać pomnikiem historii. Wreszcie będzie tam porządek?

Stan kompleksu cmentarzy siedmiu wyznań w Suwałkach pozostawia wiele...